IDEE   NOWEGO   SPOŁECZEŃSTWA

 Strona główna Opinie Spis treści

 

 

 

(13) Anatomia przemocy

Zygmunt Żuławski przedstawił nam najogólniejszy model stosunków międzyludzkich w jego postaci alternatywnej: jako asymetryczny system samowoli jednych a niewoli drugich  oraz symetryczny system wzajemnej równości praw. Chcąc zrozumieć zjawiska złożone, zawsze zaczynamy od budowy modeli najogólniejszych, należy do nich model Żuławskiego.

Zmiana systemu przemocy na system równości praw oznacza zmianę podstawowej zasady organizacji społeczeństwa czyli parametru porządku. Niema tu miejsca na żadne kompromisowe rozwiązania; zmiana parametru porządku jest to całkowita zmiana systemu.  A zatem: co trzeba zmienić, czym jest to zjawisko, które nazywamy „przemocą”, „dominacją”, „komunikacją przemocy” i czy rzeczywiście staje ono na drodze postępu dalszej ewolucji ludzkości?

Od kilku milionów lat utrwala się w naszej psychice archetyp  dzielący ludzi na „swoich” i dobrych oraz „obcych” i złych. Strach i agresja przeciwko nieznanemu, zewnętrznemu światu wypełniają naszą podświadomość od niepamiętnych czasów, wspomagane przez poczucie doznanych krzywd i pogardę dla tych „złych” i „obcych”.

Uprzedzenia definiowane są jako względnie zorganizowany i względnie stabilny  system opinii, nastawień i wartości. Obszerna literatura socjologiczna nie budzi wątpliwości, że uprzedzenia przejawiają się w irracjonalnej nienawiści i pogardzie oraz dyskryminacji. Uprzedzenia składają się z  emocjonalnych lęków i fobii nabytych zazwyczaj we wczesnym dzieciństwie oraz z logicznych uzasadnień, uzupełnianych w późniejszym wieku. Psychologowie twierdzą, że możemy zmienić te logiczne racjonalizacje, lecz wymazać z pamięci postawy emocjonalne jest raczej niemożliwe. Mogę potępić moje emocjonalne uprzedzenia, mogę się ich szczerze wyrzec, ale nie mogę wymazać ich zapisu z mojej tkanki mózgowej.

Ludzie będący nosicielami podobnych uprzedzeń łączą się w zbiorowości i na tej drodze uprzedzenia indywidualne stają się zbiorowymi, poparcie grupy umacnia je. W literaturze podkreśla się, że intensywność uprzedzeń rośnie w całym świecie, także w Europie.

Słynny filozof Karl Jaspers, psychiatra z zawodu, chyba pierwszy w świecie zachodnim  dokonał odkrycia, że źródłem największych zbrodni totalitaryzmu były pozornie nieszkodliwe uprzedzenia zakorzenione głęboko w narodowym poczuciu tożsamości; pisał o tym w swoim studium Problem winy, wydanym w 1946r. Większość narodów świata stanowią ludzie prymitywni, niezdolni do zrozumienia złożoności zjawisk. Szukają oni prostego rozwiązania skomplikowanych spraw,  zawsze w osobach jakichś „obcych” którzy są „winni”.

Ostatnio powyższy temat podjął brytyjski socjolog Michael Billig w książce Banalny nacjonalizm, opublikowanej w Londynie w 1995r. Nie ma on wątpliwości, że wszycy współcześni ludzie  są pogrążeni w oceanie uprzedzeń, które najczęściej wyrażają się w ukrytym, niezauważalnym, „banalnym” nacjonaliźmie, ponieważ wspólnota narodowa  chroni nas a zarazem umożliwia wyładowanie własnej przemocy. Oczywiście tak jest w Europie; w społeczeństwie plemiennym dominuje gloryfikacja własnego plemienia, w społeczeństwie fundamentalistycznym – własnego wyznania; może też występować zbitka pojęciowa plemienno-narodowo-wyznaniowych uprzedzeń. 

Z uprzedzeń rodzi się świadomość dominacji i świadomość niewolnicza: aktywne gwałcenie praw człowieka i bierne godzenie się z tym. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo pogrążeni jesteśmy w uprzedzeniach: do innych narodów, kultur i wyznań, do różnych mniejszości, do kobiet, także i dzieci. Uprzedzenia nie oszczędzają nikogo: bigotów ani bezbożników, policjantów ani złodziei, zakonnic ani prostytutek, są one bowiem irracjonalną, instynktową postawą odziedziczona po naszych zwierzęcych przodkach. Najprymitywniejsi ludzie, żyją z czarno-białym świecie absolutnego uwielbienia dla siebie i „swoich” oraz absolutnej ksenofobii wobec wszystkich innych.

Billig twierdzi, że w szczególnie sprzyjających okolicznościach te ukryte uprzedzenia, zwłaszcza „banalnego nacjonalizmu” przekształcają się w otwartą postać przemocy: szowinizm, totalitaryzm, fundamentalizm wyznaniowy. Mówi on, ze ten ukryty świat naszej głębi psychicznej  jest całkowicie ignorowany przez nauki społeczne na skutek swojej „niewidzialności”. Możemy więc naszkicować następujący model rozwoju komunikacji przemocy:

(1)   wielkie prześladowania lub ludobójstwo rodzą się zawsze z tolerancji wobec „małego zła” uprzedzeń ukrytych w ludzkiej podświadomości.

(2)   Przypadkowe zdarzenie może „przełączyć” istniejące uprzedzenia w zbiorowości ludzkiej na wyższy poziom rozwoju, do wspólnego wyładowania przemocy na „wrogu” lub „winnym”. Dobrowolne podporządkowanie się gnębicielowi, tolerancja wobec łamania praw człowieka służą również ofenzywie przemocy. Najbardziej skłonnymi do dokonywania aktów przemocy są ci, którzy byli ofiarami przemocy.

(3)   Kiedy atak przemocy jest odpłacany, ofiary padają z obydwu stron. Te nieustanne ataki z obydwu stron sprawiają, że stopniowo staje się niemożliwe rozróżnienie , kto jest napastnikiem a kto ofiarą. Przemoc rodzi przemoc, nienawiść rodzi nienawiść, nikt nie myśli racjonalnie, każdy stara się tylko przyczynić do zabijaniu wrogów w przekonaniu, że wszystkie problemy zostaną rozwiązane i świat stanie się rajem, gdy zabije się ich wszystkich. Przychodzi moment, że życie własne traci wartość, wartość ma tylko ofiara z życia własnego i zabijanie wrogów. Tak się dzieje nie tylko wśród fanatyków muzułmańskich; jako młody chłopiec przeżywałem kiedyś to samo w „cywilizowanej” i „chrześcijańskiej” Europie. Tylko całkowite wyczerpanie, całkowite unicestwienie lub otrzeźwiająca interwencja z zewnątrz może przerwać ten szał.

(4)   Wojny i rewolucje demoralizują młodych mężczyzn, czego Rosjanie doświadczyli po interwencji w Afganistanie i Czeczenii a Amerykanie po interwencji w Wietnamie. Wcześniejsi „bohaterowie” stają się zwykłymi bandytami. „Idea” znika, przemoc pozostaje. Wojna potrafi każdego z nas przekształcić w barbarzyńcę, ponieważ natura ludzka łatwo przystosowuje się do nowych warunków.

Krótko mówiąc, przemoc jest procesem wyrażającym się w trzech kolejnych stadiach rozwojowych:

I stadium ukryte stanowią uprzedzenia;

II stadium uzewnętrznione, czyli „zobiektywizowane” to szerokie spektrum dyskryminacji i prześladowań;

Przejście do III i ostatniego stadium, do ludobójstwa, wymaga tylko pokonania oporu „pierwszego kroku”, po dokonaniu którego wszystko już toczy się niepowstrzymanie, jak po równi pochyłej. W dokonaniu tego pierwszego kroku pomaga zwykle rząd „własny” lub „obcy”, albo też jakaś ekstremistyczna organizacja, prowadzona jak zwykle przez nieodpowiedzialnych demagogów.

            Angielsko-Pakistański pisarz Salmon Rushdie, znany z tego, że naraził się na śmiertelną klątwę fanatyków muzułmańskich mówi, że narody Bliskiego Wschodu, Bałkanów i Irlandii są „kalekami historii” bo owładnięte „obsesją historii”; pamiętając rany zadane im przed kilkuset laty, nie potrafią wybaczyć potomkom sprawców. W wieku broni masowej zagłady jest to droga do powszechnego samounicestwienia.

            Uprzedzenia są ziarnem, z którego wyrasta drzewo prześladowań i ludobójstwa. Ryszard Kapuściński pisze:

            „Myśląc o takich zbrodniach jak Holokaust, o okrutnym świecie Oświęcimia i Workuty, o rzezi Ormian i koszmarze Kambodży, coraz bardziej upewniamy się, że jedyną ewentualną szansą aby nie powtórzyły się takie nieszczęścia, jest uprzedzenie ciosu, działanie zawczasu, takie, które nie dałoby historii potoczyć się w tak strasznym kierunku, nie dopuściło, aby w jej wnętrzu wyrósł przeklęty, złośliwy nowotwór, słowem – szansa jest tylko  w czujnej i zdecydowanej profilaktyce, w nieubłaganym zwalczaniu zła, kiedy jest ono jeszcze w zalążku. Ale jakże trudno wyobrazić sobie, że z ziarnka, które trzymamy na dłoni, wyrośnie kiedyś wielkie, rozłożyste drzewo.

            W tym też jest problem zła w historii, bo tak jak w wypadku ziarna, może być ono z początku nie tylko nieproporcjonalnie małe, ale mieć także inną, jakże odmienną formę! Ci, którzy budowali później obozy kaźni, nie zaczynali walki o panowanie od obietnic, że utworzą gułagi i konclagry. Głosili inne, często atrakcyjne hasła. A potem już zawsze jest za późno. Potem jest już świat ofiar i katów, a także tych, którzy stali z boku, starając się nic nie widzieć i nie słyszeć, a którzy później wolą nie pamiętać, nie mówić, gdyż gdzieś w sobie noszą czerw nieczystego sumienia, jednocześnie nie czując się w jakiś wyraźny i oczywisty sposób -  odpowiedzialni.

            I żadnego rachunku krzywd już nie można wyrównać. Ofiarom nie przywróci się życia. Zbrodniarze rozproszą się, znikną i nie będą ukarani, a ci, którzy stali z boku, żyć będą z drzemiącym w nich, gniotącym uczuciem współwiny” (Lapidarium IV)

            Narzuca się tutaj jedyna refleksja: przemoc można poskromić tylko w pierwszej fazie, w fazie uprzedzeń. Wniosek: zero tolerancji dla wszystkich międzyludzkich uprzedzeń. To musi stać się jedną z fundamentalnych zasad odpowiedzialnej polityki.

***

 

Ostatnia modyfikacja: 05 października 2002