IDEE   NOWEGO   SPOŁECZEŃSTWA

 Strona główna Opinie Spis treści

 

 

(16) Zwrotny punkt historii – kryzys globalny

            W 1982 roku znany uczony amerykański, Fritjof Capra wydał książkę pt Punkt zwrotny. Nauka społeczeństwo i powstająca kultura, która rozeszła się w wielu językach, m. in. w języku polskim. W książce tej przedstawił rewolucyjne przekształcenia, które znalazły początek  w strukturze myślowej elit drugiej połowy XX wieku, powodując radykalną zmianę oblicza cywilizacji. Autor ten kończył słowami: „partie republikanów i demokratów w Stanach Zkjednoczonych jak również tradycyjna prawica i lewica w większości krajów europejskich oraz przeważająca liczba naszych instytucji akademickich – wszystkie należą do kultury chylącej się ku upadkowi”. Książka nie mówiła tego wprost, lecz prowadziła czytelnika do wniosku, że zmiany globalne przekształcają się w globalny kryzys cywilizacji; coś się kończy, coś się zaczyna. W ciągu ćwierćwiecza, które upłynęło w międzyczasie, kryzys ten znacznie się pogłębił,

            Różnie można definiować globalny kryzys cywilizacji, istotą jego jest załamywanie się odwiecznego porządku społecznego opartego na przemocy, jest to więc przede wszystkim kryzys systemów władzy: politycznej, ekonomicznej i opartej na wierze (ideologicznej).

Kryzys systemów politycznych

              Świat pozostawał w stanie stabilności czyli równowagi politycznej do czasu eksplozji dwu wojen światowych. Pierwsza zrodziła dwa totalitaryzmy, druga spowodowała rozpad systemu kolonialnego i przekształciła epokę podbojów terytorialnych w erę ekspansji naukowo-technologicznej. Wraz z upadkiem ZSRR skończył się świat dwubiegunowy, zastąpiła go dominacja USA jako jedynego supermocarstwa politycznego, gospodarczego i naukowo-technicznego.

            Jest to jednakże typowe „Pyrrusowe zwycięstwo”: USA nie potrafią dać światu niczego prócz ochrony status quo. Znany publicysta amerykański Robert Kaplan, ukazujący w swym artykule Nadchodząca anarchia”(The Coming Anarchy, Atlantic Monthly, przedruk: Elmwood Quarterly, Spring 1994, No 1 vol.10) fazy rozkładu cywilizacyjnego na przykładzie Afryki cytuje M. Mandelbauma, doradcę prezydenta Clintona, który szczerze ujawnia, że polityka USA nie ma niczego do zaofiarowania światu, jest jak „pusty orzech”. Kaplan przewiduje w XXI wieku rozpad imperiów: Chin, Indii, Pakistanu a także USA.

            Polski chemik, Walenty Nowacki, który po wyemigrowaniu do USA przez wiele lat pracował w redakcji „Chemical Abstracts”, wydał książkę o „postępującej głupocie” polityki amerykańskiej od czasów F. D. Roosevelta (Civilization and Logic. The Law of Inversely Proportional Stupidity, New Mail Order Books, Forest Hills, N.York 1975). Wydarzenia po 11 września 2001 zdają się potwierdzać intuicję Nowackiego, wygląda bowiem na to, że kierownictwo amerykańskie nie rozpoznało celów przeciwnika albo je ignoruje.

            Ideologią współczesnego fundamentalizmu islamskiego jest wahabityzm, pochodzący od Ibn Abdul Wahab’a (1703-1792). Nawet pobieżna analiza tej ideologii dokonana przez niespecjalistę nie pozwala wątpić, że celem opartego na niej ruchu politycznego jest zbudowanie światowego państwa islamskiego. USA i Rosję fundamentaliści uznali za główne przeszkody do władzy nad światem, która jest ich celem ostatecznym.

            Jeśli tak, to nie terroryzm jest najistotniejszy; ma on tylko sprowokować Zachód i Rosję do rozjuszenia 1.3 mld Muzułmanów, zamieszkujących świat. Należałoby więc objąć ochroną nie tylko obiekty użyteczności publicznej ale i sanktuaria Islamu, bo jeśli wszystko zawiedzie, fundamentaliści dopuszczą się jakiejś świętokradczej prowokacji, żeby rozwścieczyć wszystkich Muzułmanów. Jeśli do takiej prowokacji dojdzie, pozostanie tylko jedno: rzeź wyznaniowa, jakiej nie zna dotychczasowa historia. Walka toczy się więc o dusze Muzułmanów, to jest wojna psychologiczna w której  Zachód pozostaje bierny, bo nie rozpoznał przeciwnika. W pierwszych chwilach prezydent Bush mówił coś o krucjacie, a przecież tylko tego pragnie przeciwnik!

            Niezależnie od podejmowanych środków bezpieczeństwa, należałoby ujawnić cel fanatyków, wyjaśnić Muzułmanom całego świata, że to nie jest wojna wyznań, lecz wojna barbarzyństwa przeciwko cywilizacji, uznającej zasadę tolerancji wobec tożsamości wyznaniowej każdego człowieka. Należałoby wezwać wszystkich Muzułmanów do współdziałania, być może zakładać wspólne komitety obywatelskie, zwrócić się do strażników miejsc sakralnych Islamu o zachowanie szczególnej czujności, zaofiarować im pomoc w razie potrzeby.

            Kryzys systemów władzy, kryzys demokracji, kryzys państwa narodowego jest już dziś powszechny. Sławny socjolog Ralf Dahrendorf  mówi, że Zachód nie ma idei do zaofiarowania, ma tylko supermarkety i bezrobocie.To samo mówią inni, np.wybitni intelektualiści, dysydenci z b. ZSRR, Aleksander Sołżenicyn i Vladimir Bukowski, autorzy raportów globalnych A. King i B. Schneider, Meadows’owie w swym drugim raporcie oraz wielu autorów politycznych analiz. Wszyscy oni kładą nacisk na degradację  dotychczasowych elit władzy, które są niezdolne do rozwiązywania aktualnych problemów politycznych, stały się już politycznymi skamielinami.

            Każde usprawnienie struktury społecznej wymaga dokonania zmian w istniejących procesach sterowania i samosterowania, a nie tylko zmiany obyczajów.Usprawnienie systemu społecznego wymaga więc zmiany struktur, co oznacza niekiedy zmianę pokoleń. Wiara  w możliwość adaptacji przeżytych struktur społecznych do wymogów nadchodzącej epoki, której ulega Zachód, zdaje się być ostatnim mitem politycznym, ostatnim złudzeniem odchodzącego świata. Przebudzenie będzie przykre.

            Od głowy psuje się ryba: kryzys elit infekuje całe społeczeństwo. Już w latach 70-tych amerykańscy badacze stwierdzili, że w wielu krajach, z USA włącznie, rozpoczął się proces rozpadu systemu politycznego, który charakteryzuje nasilanie się następujących zjawisk:

1.       spadek poczucia odpowiedzialności jednostki za własne czyny, brutalizacja społeczeństw;

2.       stosunki społeczne stają się coraz bardziej „nieludzkie” naskutek rosnącego formalizmu i biurokracji;

3.       społeczeństwo traci zdolność do przeciwstawiania się wzorcom narzucanym przez władzę (np. kultowi  przemocy, konsumpcjonizmowi itp )

4.       rośnie poczucie obcości, podejrzliwość i poczucie beznadziejności (znikąd pomocy) prowadząc do apatii społeczeństwa (Viola W. Bernard, Perry Otteenberg, Fritz Redl, Duncan Zator, A Composite Psychological Defense in Relation to Modern War, w pr. .zbior. Richard Lazarus (ed), Stress and coping, Columbia University Press 1977). 

 

Wiele faktów pozwala domniemywać, że nie tylko w USA za plecami rządów stoją jakieś niewidzialne siły decydujące o wojnie i pokoju, polityce państwa, finansach publicznych, wyborze i śmierci prezydentów i innych funkcjonariuszy państwowych. Prowadzi nas to do ośrodków władzy w gospodarce.

 

Kryzys monopolistycznej gospodarki

            Przekonanie, że zasoby przyrody są niewyczerpane, było jednym z mitów XIX wieku. Mit ten upadł w XX wieku, pojawiło się pojęcie granic wzrostu gospodarczego na planecie, którym poświęcony został pierwszy raport Meadows’ów (Granice wzrostu- The Limits to Growth- Raport dla Klubu Rzymskiego, 1972). Po dwudziestu latach drugi raport Meadows’ów ukazał, że w wielu dziedzinach granice wzrostu zostały już przekroczone, czyli że zjadamy chleb przyszłych pokoleń.

            W ciągu dekady, jaka minęła od tego czasu pojawiło się wiele raportów globalnych, które alarmują o wciąż pogarszającej się sytuacji.  Ukazało się wiele prac naukowych argumentujących, że nieustanny wzrost gospodarczy na planecie będącej skończonym zbiorem zasobów prowadzi do załamania gospodarki i zagraża przetrwaniu życia. Jednakże ci, którzy niszczą środowisko naturalne nie czytają takich książek, nawet nie wiedzą o ich istnieniu. Efektem jest dalsze pustynnienie terenów uprawnych; przewiduje się, że globalne ocieplenie spowoduje zalanie przez oceany i trwałą utratę niżej położonych terenów, na których żyje co najmniej połowa ludzkiej populacji.

            Ostatni raport WWF (Światowego Funduszu na rzecz Przyrody) alarmuje, że globalna konsumpcja przekracza już 20% możliwości regeneracyjnych naszej planety. Skutki tego w postaci braku żywności, energii i czystej wody ludzkość zacznie odczuwać już  ok. roku 2030. Rozpocznie się cywilizacja braków, lokalne klęski głodu i wymierania, krwawe walki o biologiczne przetrwanie. Już obecnie europejskie flotylle rybackie, które wyeksploatowały wody wokół Europy, pustoszą łowiska afrykańskie, przyczyniając się do pogorszenia sytuacji żywnościowej tego zamierającego kontynentu.

            Konferencje międzynarodowe jak w Rio de Janejro i Kioto nie wywołały oczekiwanych skutków; monopole nie zamierzają rezygnować z zysków. Kierują się one doktryną neoliberalizmu, utopią, która zastąpiła utopię komunistyczną. Paradoksem historii jest, że dziś właśnie monopole globalne spełniają wizję Karola Marksa, która nie ziściła się w XX wieku, że władzę ekonomiczną nad światem zdobędzie garstka monopolistów, traktująca większość ludzkości jako swoją pożywkę i swoje szambo, co spowoduje w konsekwencji światową rewolucję.

            Monopole globalne narzucają całemu światu jednolite standardy dosłownie na wszystko: na ceny, bezpieczeństwo żywności, sposoby jej produkcji, ceny leków, kierunki badań rozwojowych, prywatyzację, rynek wysokich technologii, regulacje giełdowe. Służy to najbogatszym a niszczy słabsze gospodarki, lecz monopole nie reagują na to, one nie negocjują z rządami, one żądają tylko spełnienia swoich standardów, stosując środki gospodarczego i finansowego szantażu. Ryszard Kapuściński w „Lapidarium V” pisze:

            „Szczególna szkodliwość przesiąkniętego egoizmem neoliberalizmu polega na tym, że stał się praktyką państw zamożnych w momencie, kiedy w wyniku eksplozji demograficznej pojawiły się na naszej planecie olbrzymie, liczące setki milionów masy ubogich”.

            Globalny kapitalizm to także zorganizowana przestępczość: handel narkotykami, kobietami, dziećmi, organami ludzkimi, korumpująca polityków, sportowców, policjantów, pracowników sądownictwa, ekspertów naukowych itp. I nie istnieją granice między legalnym a nielegaalnym „biznesem”.  W słynnej aferze FOZZ, będącej kradzieżą skarbowi państwa polskiego ok. 60mld. USD brał udział międzynarodowy kapitał spekulacyjny wraz z aferzystami z Polski, agentami SB i KGB oraz obcych wywiadów: wszystkie hieny ze Wschodu i Zachodu spotkały się przy łożu śmierci PRL. (Mirosław Dakowski, Jerzy Przystawa, Via bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski, Antyk 1992).

            Podstawowym dogmatem neoliberalizmu jest wiara w „niewidzialną rękę rynku” która rzekomo optymalnie rozwiązuje problemy gospodarcze. Praktyka dowiodła jednak, ze gospodarka rynkowa jest niezdolna do rozwiązywania całego szeregu problemów, jak:

-          dewastacja środowiska naturalnego,

-          przeludnienie

-          strukturalne bezrobocie,

-          głód,

-          epidemiczne choroby,

-          ruchy społeczne.

Lista ta jest zapewne niekompletna dowodzi ona jednak, że gospodarka rynkowa wymaga uzupełnienia przez interwencjonizm państwowy. W istocie nawet monopoliści nie wierzą w automatyzm rynku, wymuszając ingerencję państwa w życie gospodarcze ilekroc grozi zachwianie równowagi giełdowej.

Przykładowo w 1979r. Kongres USA przyznał kredyt 1,5 mld USD upadającemu koncernowi Chryslera co wymuszono groźbą zwolnienia z pracy 140 000 pracowników. 19 lat później prezes banku centralnego Alan Greenspan osobiście zgromadził bankierów, którzy wyłożyli kilkaset mln USD dla ratowania bankrutującego funduszu inwestycyjnego Long-Term-Credit Management. Przykłady takie możnaby mnożyć. Obrazu dopełniająą  spektakularne bankructwa wielkich korporacji sopowodowane oszukiwaniem własnych akcjonariuszy.

Mówi się, że dziś źródłem wzrostu kapitału są innowacje naukowo-techniczne, jest to jednak prawda abstrakcyjna. W konkretnych warunkach ekologicznych i demograficznych wzrost kapitału nadal nie nadąża za przyrostem ludności, czyli: nieliczni się bogacą a liczba nędzarzy świata wciąż rośnie. Globalny kapitalizm jest więc systemem głęboko niemoralnym, podobnie jak totalitaryzm polityczny, na co niedawno zwrócił uwagę w swej książce wielki kapitalista, filantrop i dawny spekulant giełdowy George Soros.

O ile narodowe monopole kapitalistyczne są jak rak zlokalizowany przez chirurga, międzynarodowy kapitał spekulacyjny ery globalnej jest ruchomy, przepływa z kraju do kraju szukając pożywki, nie kontroluje go żaden rząd ani organizacja międzynarodowa; to on kontroluje rządy. Można go przyrównać do raka z wciąż nowymi przerzutami, nad którymi nie zapanuje żaden chirurg.

            Wszystko to prowadzi do następujących wniosków:

1.      jeśli biosfera ma przetrwać, musimy zmienić reguły gry z przyrodą; dotychczasową regułę „ja zyskuję, ty tracisz” musi zastąpić reguła:” zyskujemy albo tracimy razem”;

2.      aby przywrócić równowagę między gatunkiem ludzkim a wolna biosferą trzeba wpierw wyzwolić człowieka, czyli zastąpić monopole władzy partnerską kooperacją i konkurencją. Tylko ludzie związani solidarnością mogą szanować  przyrodę i żyć w symbiozie z nią;

3.      tylko taka gospodarka „globalna” jest do przyjęcie, która opierać się będzie na zasadach regionalizmu. Integracją gospodarki światowej nie może być totalitarna unifikacja, którą znamy jako hitlerowską „Gleichschaltung” i sowiecką „urawniłowkę”; musi to być tworzenie równoważnych bioregionów, tj. regionów ekologiczno-ekonomicznych i kulturowych; jakość życia w różnych strefach klimatycznych powinna być zbliżona.

4.      w dziedzinach, których rynek nie reguluje, gospodarka rynkowa musi być uzupełniana i sterowana przez rządy oraz organizacje międzynarodowe.

 

Kryzys monopoli wyznaniowych

            Wszelki monopol władzy ideologicznej opiera się na wierze wyznawców; im silniejszą jest  ta wiara, tym większe posłuszeństwo władzy, tym silniejszy monopol  władzy. Gdy ta wiara słabnie lub zmienia się, system przeżywa kryzys. Po upadku komunizmu jedynymi monopolami  ideologicznymi pozostały systemy wyznaniowe.

            W przeszłości integracyjna funkcja wyznań religijnych ustępowała ich funkcji dezintegracyjnej, wyrażającej się w krwawych prześladowaniach i wojnach wyznaniowych, gdzie przeciwników zabijano w imie Boga, jak wcielonego djabła. W przeciągu minionych stuleci była to nieustająca szkoła ksenofobii i nienawiści. W dotychczasowym rozwoju cywilizacji wyznania  przyczyniały się do dezintegracji i dywersyfikacji ludzkiego gatunku. W niedługim czasie rola ta może się jednak odwrócić.

            Powszechne panowanie ducha wyznaniowego przełamane zostało  tylko w XVII-XVIII-wiecznej Europie przez światopogląd materialistyczny, bazujący na rozwijających się intensywnie naukach przyrodniczych. Ta materialistyczna wiara w racjonalność i  pozytywne oblicze postępu oraz w niewyczerpalność dóbr natury załamała się w XX wieku, głównie w wyniku dwóch wojen światowych.

            Szkieletem systemu wyznaniowego jest jego system wartości, który formułowany jest i komunikowany w języku naturalnym, a ponieważ język naturalny jest wieloznaczny, logicznie rozmyty i tendencyjny emocjonalnie, nieuniknione są odmienne interpretacje tego systemu wartości. Które z nich są sprzeczne z interesami władców, wyklinane są i ścigane jako herezje. Współcześnie we wszystkich systemach wyznaniowych możemy zauważyć polaryzowanie się dwu nurtów: interpretacji elitarnej, współczesnej, oraz interpretacji retrospektywnej, którą można nazwać interpretacją dogmatyczną. Obydwie te interpretacje  rozbijają systemy  wyznaniowe od wewnątrz, stając się wyrazem współczesnego ich kryzysu.

            Jeszcze nigdy w historii informacja naukowa nie była tak intensywnie i ekstensywnie rozpowszechnianą w świecie, nigdy jeszcze w historii nie żyły tak ogromne masy ludzi komunikujących się wzajemnie, i to nie tylko ludzi nauki.  Żyjemy w głęboko wzajemnie powiązanym świecie, w którym w miarę wzrostu edukacji i łączności rośnie myśl krytyczna. Wielu ludzi nie satysfakcjonują już same rytuały wyznaniowe, szukają oni sensu życia i oczekują odpowiedzi od religii. W efekcie widzimy paradoksalne zjawisko polaryzacji: duch religijny rośnie, liczba osób praktykujących rytuały wyznaniowe maleje, duchowość człowieka rezygnuje z zewnętrznych przejawów, schodzi do jego wnętrza. W Europie i Ameryce obserwujemy te zmiany w świecie chrześcijańskim, prawdopodobnie te same procesy zachodzą w innych religiach, także w świecie Islamu, ale szersza opinia publiczna o tym jeszcze nie wie.

            Interpretacja elitarna kładzie nacisk na to, co jest wspólne wszystkim religiom i wszystkim ludziom,  promuje otwartość, tolerancję międzywyznaniową i dialog.

            Interpretacja dogmatyczna ma charakter formalno-dogmatyczny, opiera się na językowej interpretacji tekstów sakralnych, a tym samym zamyka się na dialog, jest konserwatywna i ksenofobiczna, pobudzając wyznawców do dyskryminacji przedstawicieli innych wyznań, a czasem wręcz do ludobójstwa

            Interpretacja dogmatyczna jest wiarą prostaczków wszystkich wyznań, a więc tych, którzy są najbiedniejsi, czują się najbardziej zagrożeni i opuszczeni , zagubieni w świecie, którego nie potrafią zrozumieć i do którego się nie potrafią się przystosować. To oni są ofiarami demagogów całego świata.

Fundamentalizm wyznaniowy jest populistyczną polityką, pasożytującą na systemie wartości danego wyznania, za pośrednictwem jego prymitywnej, dogmatycznej interpretacji  Każde wyznanie ma swoich demagogów-zwodzicieli prostego ludu, fundamentalizm islamski nie jest jakąś cechą Islamu,  jest tylko najliczniejszy. To prawda, że zasady Islamu pojmowane prymitywnie nie dadzą się pogodzić z zasadą praw człowieka jako podstawą nowoczesnej demokracji, ale to jest tylko jedna interpretacja; interpretacja dogmatyczna. Historia Islamu dowodzi, że możliwe są różne interpretacje; to Islam zachował dla nas dziedzictwo kultury antycznej i przejawiał tolerancję religijną,  gdy w Europie panowały tzw. „ciemne wieki” barbarzyństwa, płonęły stosy. Interpretacja elitarna pozwala na traktowanie wszystkich wyznań jako przejawu bogactwa duchowego człowieka.

            W Kościele Katolickim panowała przez wieki interpretacja dogmatyczna, dopiero Sobór Watykański II odciął się od ksenofobii wyznaniowej i zadeklarował równość wobec Boga wszystkich wyznań chrześcijańskich. Linię ta kontynuował papież Jan XXIII, a obecnie rozwinął ją efektywnie Jan Paweł II ku niemej rozpaczy ekskluzywnie i  ksenofobicznie myślących tradycjonalistów , którzy ilościowo przeważają w Kościele. . Dopóki nie powstanie światowa koalicja istniejących systemów wyznaniowych, oparta na wzajemnej tolerancji i współpracy, rodzący konflikty kryzys współczesnych systemów wyznaniowych będzie trwał wraz ze swymi nieobliczalnymi, choć powszechnie ignorowanymi konsekwencjami

***

 

Ostatnia modyfikacja: 05 października 2002